Niektóre z nas znikają na trochę z blogosfery z różnych powodów.
U mnie kocie sprawy przysłoniły całą resztę.
1.
Coco urodziła 5 maleństw, dwójka żyje( dostawała tabletki, bo miała być sterylizowana razem z córkami...)
Cud, że urodziła sama, oczywiście znów byłam położną. Straszna to była noc.
Maluchy przedstawię niebawem.
2.
Wczoraj, po sześciu dniach, wróciła Adelka. Tajemnicą pewnie pozostanie, gdzie się podziewała. Nocne poszukiwania, nawoływanie, wizyty u sąsiadów, ogłoszenia...
Co się naryczałam, szkoda gadać.
3.
Zdjęcia Coco pochodzą z sesji, która odbyła się na dzień przed porodem.
To pierwsze, krzykliwe( choć kocica tylko ziewała), uważam za moje najlepsze, jak dotąd;)
Widziałabym je, jako okładkę płyty...
:)
Wszyscy cieszymy się z powrotu Adelki:)A zdjęcia robisz coraz piękniejsze,Siostro moja kochana,utalentowana:):)
OdpowiedzUsuń:))) Dzięki!
UsuńPierwsze zdjęcie cudowne!
OdpowiedzUsuńWspaniale, że wróciła!
Dziękuję! ;)) Dopiero rok są z nami te kociambry szalone, a ja traktuję je jak dzieciaki...
UsuńKrzyczące zdjęcie jest boski! Pełna profeska :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Taki niespodziewany efekt bardzo cieszy.
Usuń