Dzień 2: CODZIENNY RYTUAŁ
Taki był pierwotny zamysł, choć bez łakoci, to wersja niepełna;)
Podczas sesji kawowej przysiadł daleko, daleko, ale jest!
Mój pierwszy ptasi model:)
Rytuałem może być przecież zachwyt nad stworzeniem...
Czekoladowa, zachwycająca łapcia, należy do tego gościa powyżej. Marcela okazała się Marcelkiem.
Mamy zatem jednego kociego rodzynka ;)
Większy wybór codziennych rytuałów TUTAJ
Kawa z rana musi być :D
OdpowiedzUsuńkawa to na rano a najlepiej dwie pierwsza by obudzić ciało, druga by umysł nabrał wigoru.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
Nie ma to jak dobra kawa o poranku :)
OdpowiedzUsuńCzy koty bardzo niszczą? Są piękne i urocze, ale chyba na razie poprzestanę na marzeniach o własnym mruczku :)
OdpowiedzUsuńJa marzyłam chyba zbyt intensywnie, bo nagle dorobiłam się kociej bandy:)
UsuńJako maleństwa dają czadu, fakt.
Jejku, te opuszki kocie mnie rozwaliły. Sama słodycz!
OdpowiedzUsuńMarcelek wspaniały!
OdpowiedzUsuńKocham koty!
Cudowna łapunia...jejuśku, rozczuliłam się :)
OdpowiedzUsuńCudowny czarny kociaczek!
OdpowiedzUsuńA ta łapka... ACH!
:-)